Autor Wiadomość
boo68
PostWysłany: Pon 14:46, 07 Sie 2006    Temat postu:

no nie powiem fajnie;] Moja drużyna (gdy bylem MP) rzucila sie bedac dwie osoby na 5 poz. i jedna na 6 na woj 6/arys 4 i przegrala;] Barbarzyńca stracił ręke, potem został dobity, wojownik walczył zaciekle lecz również okazał się słabszy. Mag zdołał wylecieć przez okno dzięki czarowi "Lot" i uciekł w góry.

Cóż, życie...
Draco Malfoy
PostWysłany: Pon 12:10, 07 Sie 2006    Temat postu: Śmierć była blisko, gdy..

Tu będziemy opisywać walki w których zginęliśmy, lub o włos uchyliliśmy się od śmierci
***
Pamiętam. Moja drużyna weszła do jakiegoś mokrego lochu. Każdy miał pochodnię z "nieustającym płomieniem". Każdy krok powodował cichy plusk, który odbijał się echem od gładko murowanych ścian. Wiatr niósł śmierć. Wszyscy czuli obecność czegoś potężnego. Napotkali nagle drewniane drzwi. Otworzyły się z długim skrzypnięciem. Skrzypnięcie to obudziło cztery dziwne stwory.
Paskudne, zniekształcone szare potwory z ogromnymi paszczami. Niektóre miały nawet po 5 rąk. Paladynka Alhandra wyszła na przód trzymając mocno swój długi miecz "dłoń Heironeusa +3" i zmierzyła je krótkim, lecz ostrym spojrzeniem.
- Są niegroźne - odezwał się z tyłu Legolas, tropiciel - dopóki nie dotkniemy ich skarbu - dodał wskazując głową na srebrną skrzynię opartą o wschodnią ścianę.
Pomimo ostrzeżenia, druidka Vadania skoczyła do skrzyni i otworzyła pospiesznie wieko.
- Klejnoty! - krzyknęła, podnosząc zielony, piękny kamień
- Nie! Vadania! - krzyknęła z tyłu Mialay, elfka czarodziejka, lecz było już za późno. Cztery Xorny, przybysze planu ziemi zbliżały się do poszukiwaczy przygód. Legolas napiął 2 strzały na swój elfi łuk podwójny i wystrzelił w ich kierunku. Strzały ugodziły największego Xorna, lecz nie popłynęła ani kropla krwi.
- Zapowiada się trunda bitwa - szepnęła paladynka
Po jakimś czasie bohaterowie ledwo stali na nogach. Nagle drzwi do następnej komnaty eksplodowały. Stały w nich 3 diabły - Hamatule.
Walka rozgorzała na serio. Błyskały zaklęcia, słychać było niskie ryki Xornów i szyderczy śmiech diabłów.
Hamatula doskoczyła do paladynki i swoim pazurem rozdarła zbroję Alhandry od lewej piersi do prawego uda. Trysnęła krew, i Alhandra leżała martwa.
***
Tłukli się długo. Reszta drużyny wzięła to co leżało w skrzyni, i ciało martwej przyjaciółki. Śmierć przywódczyni przygnębiła ich. Po oszacowaniu klejnotów zdołali w świątyni Heironeusa, przywrócić ją do życia.
***
Martwe ciało Alhandry leżało na błękitnym łóżku. Ciało miała zmasakrowane. Widać to było, ponieważ przy wskrzeszaniu nie można mieć na sobie przedmiotów. Leżała naga i martwa. Kapłan podszedł powoli do niej i pogładził po policzku.
- O wielki Heironeusie, przez co ta dziewczyna musiała przejść... - uniósł nad nią ręce. Szeptał zawiłe słowa w obcym języku. W pewnym momencie, jego ręce pokryły sięjakby białą energią. Energia ta powoli spływała strumieniami podobnymi do błyskawic do ciała paladynki. Kapłan zaczynał się pocić, gdy energia pokryła prawię całą dziewczynę. Gdy moc ogarnęła ją całą, świątynia eksplodowała jasnością. Alhandra leżała przez chwilę nieruchomo, po czym nagle otworzyła oczy i łapczywie złapała oddech.
- Co co się.... - lecz nagle zrozumiała - umałam, a wy mnie wskrześliliście. Zaprawdę Heironeus jest wielki.
Usiadła na boku łóżka i wzięła do ręki przygotowane wcześniej przez przyjaciół ubrania. Ubrała się, podziękowała kapłanowi i wyszłą wraz z drużyną.
***
Byłem na siebie wkurzony, że wogóle dotknłąłem tegoo skarbu. No, ale chyba błyskotki mam we krwi... Wink

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group